Po wczorajszym tłustoczwartkowym obżarstwie (a właśnie, jakby powiedzieć PĄCZEK po hiszpańsku? – odpowiedź na końcu tego posta:), dzisiaj, w ramach spalania nadmiaru pochłoniętych kalorii, nieco o jednym ze zdrowych sposobów spędzania wolnego czasu, a mianowicie o pływaniu. 

Pływać lubię, choć żaden ze mnie mistrz basenu. Z wodnych przyjemności to chyba najbardziej uwielbiam relaksować się w jacuzzi i chodzić na spa (jak pewnie wiecie Hiszpanie wymawiają „espa”:) 

Czy znacie nazwy stylów pływania po hiszpańsku (estilos de natación)?


Otóż pływać możemy stylem klasycznym potocznie żabką (estilo braza lub estilo pecho), kraulem (estilo libre lub crol), na plecach (estilo espalda) lub też motylkiem (estilo mariposa). Dzieci natomiast zazwyczaj pływają pieskiem (estilo perrito)…Słyszałam też o stylu po warszawsku (brzuchem po piasku) i po angielsku (brzuchem po zielsku) :)

* Wracając do pączków. Po hiszpańsku pączek najbardziej kształtem i smakiem przypominający nasz tłusty przysmak to…BELINESA lub BERLINA (czyli Berlinka). Szkoda, że nie Warszawianka ;( 

 


A co ma pączek do pływania? Niewiele. Tyle tylko, że aby spalić z apetytem zjedzonego pączusia osoba ważąca ok. 60 kg musiałaby przez 30 minut pływać kraulem (szybkim tempem).

Brak komentarzy